Mówi się, że żadna praca nie hańbi. Niewątpliwie jest to zgodne z prawdą, lecz są zawody, które w powszechnym przekonaniu uchodzą za wstydliwe. Najczęściej wolimy o nich nie rozmawiać w towarzystwie. Oto przegląd pięciu z nich.
Sprzątaczka
Jest to zawód, z którego wyśmiewanie się powoli odchodzi w zapomnienie. Do niedawna nie był on obdarzany szacunkiem społecznym, lecz z każdym rokiem ta tendencja zmienia się. To bardzo pozytywny znak.
Prawdopodobnie na docenianie pracy sprzątaczek wpływ ma rosnące zapotrzebowanie na ich usługi. Gazety i portale ogłoszeniowe często zamieszczają oferty poszukujące osób do sprzątania. W żadnym wypadku nie jest to „wymierający” zawód. Co więcej, coraz częściej kojarzy się on ze znaczną poprawą jakości i poziomu wykonywanych obowiązków. Sprzątaczki korzystają z nowoczesnych urządzeń czyszczących, dzięki czemu ich praca jest jeszcze dokładniejsza i doceniana, nie tylko przez przełożonych, ale również zwykłych osób, które do tej pory traktowały je z góry lub zupełnie ignorowały.
Wyobrażenie o sprzątaczce jako starszej pani z mopem i ścierką w ręku jest już nieaktualne. Z pewnością, w ciągu najbliższych kilku lat, żadna osoba zajmująca się tym profesjonalnie nie będzie wstydziła się swojego zawodu.
Pracownik call center
O ile zawód sprzątaczki jest bardzo pożyteczny, o tyle działalność pracownika call center jest po prostu… irytująca. Mało kto życzliwie podchodzi do rozmów z przedstawicielami tego zawodu.
Pracownicy telefoniczni doskonale zdają sobie sprawę z tego, jak bardzo potrafią nieświadomie rozzłościć swoich rozmówców, którzy nierzadko dają temu swój wyraz już w trakcie konwersacji. Formułka o nagrywaniu rozmowy działa na nas jak płachta na byka. Łącząc to z proponowaniem różnych produktów i usług, którymi wcale nie jesteśmy zainteresowani, powoduje to wywoływanie samych negatywnych skojarzeń z branżą call center.
Niestety, nie jest to zależne od samych pracowników. Muszą oni postępować zgodnie z wytycznymi, ponieważ z tego są rozliczani. W związku z tym, na polu prywatnym unikają tematu swojej pracy, powszechnie kojarzącej się z natręctwem i narzucaniem się innym.
Kontroler biletów
To kolejny przykład pracy, do której również mamy sceptyczny stosunek. Jednak w przeciwieństwie do osób zatrudnionych w call center, zdajemy sobie sprawę, że jest to zawód konieczny, choć absolutnie nie budzący sympatii.
Jest to o tyle charakterystyczny zawód, że można go podzielić na dwie kategorie. Z kontrolą biletów możemy spotkać się w pociągu, co jest jak najbardziej zrozumiałe. Udając się w wielokilometrową podróż wynoszącą nawet kilkaset złotych, w zasadzie niemożliwe jest nienatknięcie się na sprawdzanie biletów. Pasażerowie doskonale to wiedzą, dlatego ich kontrola jest dla nich czymś zupełnie normalnym.
Inaczej sprawa toczy się w przypadku środków komunikacji miejskiej, w których wykonawcy tego zawodu nazywani są potocznie „kanarami”. Posiadacze biletów miesięcznych nie przejmują się kontrolami, natomiast osoby sporadycznie jeżdżące autobusami czy tramwajami nie zawsze pamiętają o kupnie i skasowaniu biletu lub nie robią tego świadomie. Wychodzą z założenia, że uda im się przejechać te kilka przystanków bez żadnych konsekwencji. Często jest zupełnie odwrotnie. Wówczas kontrolerzy spotykają się z samymi złośliwymi uwagami, przez co wolą nie mówić publicznie o wykonywanym zawodzie.
Komornik
Ze wszystkich obecnych tutaj zawodów, ten jest niewątpliwie najbardziej niewdzięczny.
Komornicy są obwiniani za swoją działalność. Warto pamiętać, że nie pojawia się on znikąd. To my, zwłaszcza przez niewywiązywanie się z zobowiązań finansowych i popadanie w kolejne długi, dopuszczamy do sytuacji, w której przychodzi on do naszego domu i zabiera nam najbardziej wartościowe przedmioty. Nie zapominajmy, że komornik też jest człowiekiem i taka praca nie przynosi mu żadnej frajdy. Powszechne przekonanie jest jednak inne. Poprzez nazywanie ich „złodziejami”, nie chcą oni opowiadać o swojej pracy, często wstydząc się jej.
Kupidyn
Jest to sztandarowy przykład dobrze płatnej, lecz wstydliwej pracy dorywczej (głównie w Walentynki 14 lutego). Niektórzy zleceniodawcy wymagają od kupidynów założenia odważnego stroju, w którym trzeba będzie pokazać się przed setkami ludzi w supermarketach czy galeriach handlowych. Jest to więc praca skierowana do niekrępujących się osób. Złośliwie określa się ją mianem „chałturzenia”, dlatego stawki godzinowe są naprawdę atrakcyjne i pozwalają na zarobienie nawet tysiąca złotych w ciągu jednego weekendu.
Można jednak spojrzeć przychylnie na zawód kupidyna i dostrzec w nim plusy. W przeciwieństwie do innych, wymienionych powyżej stanowisk, to jest związane z bardzo krótkim czasem wykonywania obowiązków. Wymaga jednak przełamania sporych barier oraz zachowania w tym wszystkim zdolności komunikacyjnych i uśmiechu na twarzy. Po jakimś czasie będziemy z humorem wspominać tego typu dorywcze zajęcia.