Niektórzy mężczyźni nie pracują fizycznie, ale muszą codziennie męczyć się z chamskim szefem, zazdrosnymi współpracownikami czy z niemiłymi klientami. I to jeszcze za trochę ponad 1200zl. No może czasem trochę więcej. Ale bądźmy szczerzy. Większość Polaków pracuje za marne pieniądze, które ledwo wystarczają do następnego miesiąca. Co gorsze, mamy masę młodych, ambitnych ludzi, po studiach, którzy, niestety, nie mogą znaleźć dobrej pracy w swoim zawodzie. Muszą wyjeżdżać. Bo inne państwo będzie cieszyć się z takich ludzi, którzy będą chcieli się dalej uczyć, rozwijać. A w Polsce lepiej być przeciętniakiem, bez aspiracji, po zawodówce, mało świadomym tego, co się dzieje na świecie, co się działo kiedyś. Niech pracuje, nie myśli. Ludzie ambitni, po studiach muszą wyjeżdżać.
Nie wszyscy się na to decydują. Bo trzeba odwagi, żeby umieć powiedzieć sobie: tutaj nie mam przyszłości. Tutaj nie zrealizuję się w tym, co lubię robić. A przecież każdy, chce pracować w tym, co ko kiedyś za młodu zainteresowało, zafascynowało. Masa ludzi porzuca te swoje aspiracje, na rzecz stabilności, marzeniom o jakimś awansie czy po prostu żyją z myślą: byle do piątku. Może warto spróbować czegoś nowego? Zaryzykować, zmienić coś. Praca nie miała kojarzyć się ludziom negatywnie. Z marnymi zarobkami, ze stresem, ze zmęczeniem. Miała być satysfakcją, samorealizacją, źródłem dochodów, przyjemnością. Chyba odpuściliśmy. Może to jakaś utopia, ale czy zrobiliśmy cokolwiek, żeby znaleźć taką pracę, żeby ją stworzyć, o nią zawalczyć? Czy po prostu godzimy się na to, co mamy? Jeśli tak, nie mamy prawa narzekać. Bo sami przytaknęliśmy na takie życie. Przyzwyczailiśmy się, bo zawsze mogło być gorzej. Zrobiliśmy coś, żeby było lepiej?