Masowa emigracja Polaków do Irlandii, Norwegii i innych krajów Unii Europejskiej w czasie kryzysu jaki miał miejsce parę lat temu, spowodowało wytworzenie się wielu miejsc pracy dla osób, które pozostały w kraju. Paradoksalnie ich wyjazd przyczynił się do poprawy sytuacji innych osób. Nie zawsze ich wyjazd do pracy za granicą zakończył się sukcesem, ale większość osób, a jest to niebagatelna suma blisko 3 milionów Polaków, pozostało poza granicami Polski. Żyją i pracują tam do dziś.
Sytuacja na rynku pracy diametralnie się zmieniła. Dla bezrobotnych pojawiło się coraz więcej różnych ciekawych ofert pracy a pracodawcy zaczęli zaś narzekać na kiepską kadrę pracowniczą. Tak, trzeba sobie uzmysłowić, że nasza kraj opuściło wiele młodych, utalentowanych i co najważniejsze wykształconych pracowników. Nie znaczy to, że w Polsce pozostali sami nieudacznicy, ale pracodawcy zgodnie przyznają, że znalezienie prawdziwego fachowca w danej dziedzinie jest dość trudne.
To, że pracodawcy mają problem z zatrudnieniem dobrych i wykształconych pracowników ma też związek z tym, że płace pozostały taki jak było w czasie kryzysu. Państwo próbowało ratować sytuację podnosząc dwukrotnie pensję minimalną ale to bardziej pogorszyło niż uratowało sytuację. Pracodawcy bowiem przenieśli koszty związane z podwyżką płac na swoje wyroby których ceny wzrosły.
Siła nabywcza złotówki w Polsce jest niższa niż była w latach 90-tych. To obrazuje jak niskie są nasze pensje. A jeżeli porównamy je z innych krajami zachodnimi, można powiedzieć nawet, że są bardzo niskie. Wiele osób twierdzi, że to nie prawda, bo przecież teraz każdy ma samochód, telewizor, komputer, sprzęty AGD. Ale należy zadać sobie pytanie: czy kupiłeś to za gotówkę czy na kredyt? Jeżeli na kredyt to ile miesięcy go spłacałeś? Rok, dwa? W krajach wysoko rozwiniętych rzeczy podstawowe do gospodarstwa domowego kupuje się za jedną pensję. U nas trzeba spłacać przykładowy telewizor rok-dwa.
Powiedzmy sobie szczerze, po prostu nie stać nas na takie rzeczy z powodu słabej siły pieniądza.