Jeden dzień z życia marynarza – o swoim zawodzie opowiada Szymon Sowiński

white-993360_640

Dla wielu młodych osób praca marynarza wydaje się zajęciem marzeń. Tymczasem w rzeczywistości zawód ten ma zarówno jasne, jak i ciemne strony. O tym, jak wygląda codzienność na morzu rozmawiamy z marynarzem z wieloletnim stażem Szymonem Sowińskim.

- Czym różni się dzień na statku od tego na lądzie?

- Przede wszystkim tym, że zaczyna się dosyć wcześnie i jest dokładnie usystematyzowany. Na morzu musimy mieć świadomość, że pracujemy w dosyć specyficznych warunkach i musimy dokładnie słuchać poleceń szefostwa. Osoby, które pracują przy obsłudze statku, muszą też wykonywać swoje obowiązki w nocy. Jeśli więc ktoś właśnie pracował na nocną zmianę, w dzień najczęściej odsypia. Pozostałe osoby wczesnym porankiem zaczynają codzienną służbę na pokładzie. Swoje zadania i miejsce ich wykonywania dokładnie znamy, nie musimy więc codziennie pytać się, co jest do zrobienia. Zresztą, mamy regularne odprawy, na których systematycznie przyznawane są kolejne zadania. Trzeba jednak przyznać, że dzień na statku jest dosyć monotonny i praktycznie codziennie jest tak samo. Więcej obowiązków i nieco odmiany od rutyny jest, gdy przypływamy do któregoś z portów, rozładowujemy statek, mamy trochę czasu dla siebie, by pochodzić po lądzie.

- Czy bycie marynarzem jest dla Pana spełnieniem dziecięcych marzeń o pływaniu po morzach i oceanach?

- Absolutnie nie. Nigdy nie miałem żadnych marzeń związanych z morzem, może dlatego, że mieszkałem tuż przy porcie i na co dzień widziałem, jak wygląda ta praca i że ma niewiele wspólnego z opowieściami. Jednak z biegiem czasu okazało się, że to moje przeznaczenie. Pomimo pewnych niedogodności, jest to praca, która daje mnóstwo satysfakcji na wielu polach. Pływanie statkami daje wiele możliwości, jakich nie ma nikt, kto pracuje na lądzie za biurkiem czy w jakimkolwiek zakładzie. Mamy możliwość zwiedzania nowych miejsc, a nawet spędzania przerw w pracy w atrakcyjnych regionach. Tu szczególnie polecam Czarter jachtu Chorwacja, który realizowany jest na bardzo wysokim poziomie. Pomimo że pracę wykonuję na wodzie, także wolny czas i wakacje spędzam na wodzie, tylko na nieco mniejszych jednostkach.

- Co jest najtrudniejsze w pracy na statku?

- Na samym początku pracy bałem się przede wszystkim choroby morskiej i kiepskiej kuchni. Gdzieś tam pozostały w głowie rożne opowieści i książki o marynarzach, którzy cierpieli z braku witamin. Okazuje się jednak, że pod względem jedzenia nie ma co narzekać, a choroba morska, nawet jeśli u kogoś na początku występuje, po czasie mija. Nie jest to więc problem. Dużo większy kłopot to bycie stale poza domem. Czasem nie widuję rodziny przez wiele tygodni czy miesięcy, zdarza się, że na morzu spędzam święta czy inne ważne uroczystości. Nie zawsze da się pewne kwestie zaplanować. Zdarzało się, że miałem być na święta w domu, ale były problemy z rozładunkiem i cały rejs powrotny się opóźnił. Trzeba się więc przyzwyczaić przede wszystkim do rozłąki z rodziną i do życia na walizkach.

Uwaga! Wszystkie artykuły dotyczące usług, produktów medycznych chemicznych oraz wszelkiego typu suplementów mają charakter wyłącznie informacyjny. Informacje te przeznaczone są do badań naukowych – nie należy traktować ich jako porady, czy zachęty do kupna lub/i stosowania. Nasza serwis informacyjny nie ponosi odpowiedzialności za skutki jakie może przynieść stosowanie substancji opisywanych w artykułach

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *